Niski budżet martwi większość z nas, a jako miłośnik starych kruków przygotowałem dla was kilka jaskółek poniżej 10 000 zł, które mogą jeszcze przez jakiś czas latać. Sam kupuję albo samochody poniżej 10 000 zł albo do około 30 000 zł. Moim zdaniem reszta to tylko kwestia przypadku, a prawdziwy przełom następuje dopiero powyżej 30 000 zł.
Nie ma też sensu pisać o przeglądach hamulców i podwozia, skoro z mojego punktu widzenia są to materiały eksploatacyjne. Owszem, zdecydowanie nie należy brać samochodu, który ma np. wręcz powyrywane sworznie, nieszczelne obie manetki i cieknące wszystkie amortyzatory, więc nie będę tego od razu wytykał w artykułach o samochodach. Szczególnie uważaj na same osie wielowahaczowe, przy prostszych układach należy spodziewać się luzów, ale znowu, nie bądź głupi i nie wytykaj tego sprzedającemu, bo liczy się każda kaczka w dół.
Nie bierzmy też auta, w którym np. nie ma już prostych tablic rejestracyjnych. Z drugiej strony kupujemy niskobudżetowy samochód używany i na pewno nikt nie sprzeda nam niczego w 100% stanie, tak to już jest. Niewiele osób sprzeda nam samochód całkowicie bezawaryjny. To będzie stary kruk i dlatego musimy pozwolić sobie na trochę tych pieniędzy na serwisowanie, zawsze pamiętając, że wymiana rozrządu, filtrów i oleju oraz sprawdzenie hamulców, a potem podwozia to taka konieczna inwestycja początkowa i profilaktyka.
Małe samochody
Te małe samochody zasługują na szczególne wyróżnienie, zwłaszcza dla początkujących kierowców, mam i każdego, kto po prostu potrzebuje transportu i nie planuje przewozić mnóstwa rzeczy. Zaletą małych samochodów, przynajmniej tych dostępnych w specjalnych wersjach lub luksusowych marek, są ceny części. Szczególnie dla początkujących kierowców proton nie wyciągnie z kieszeni wszystkich pieniędzy, a serwis będzie mniej lub bardziej dostępny.
Dacia Sandero 1. generacji
Zanim krytycy motoryzacyjni zaczną się wypowiadać i podnosić coś na temat Dacii i jej rdzy oraz słabych osiągów, testów zderzeniowych, radziłbym im odejść i zamiast tego zaprosić i zapytać wszystkich użytkowników tych samochodów. Dacia Sandero to mały hatchback, który ma przyzwoity prześwit. Części zamienne są absolutnie niedrogie i nie będziesz musiał kupować używanego samochodu, który ma więcej niż 25 lat. Zdecydowanie polecam silnik 1.4 MPI o mocy 55 kW. To zwykły jednocylindrowy V8 sprawdzony przez lata praktyki. Największe obawy są przy tym silniku, ale to przy wszystkich bardziej wysłużonych benzynach, ewentualnie zużycie oleju przez zawory. Jednak sytuację można rozwiązać i na pewno nie kupiłbym samochodu z tym silnikiem, który dymiłby na zimno, to znak, że prawdopodobnie jest już za późno.
Spodziewam się zużycia w okolicach 7l/100km. Oczywiście po latach może być ozdobiony wgnieceniami, a nawet rdzą, więc sprawdź progi i elementy nadwozia. Jeśli chodzi o właściwości jezdne, zdecydowanie nie oczekuj super reakcji ani sportowej jazdy. Nie będziesz królem odbijania się od świateł, ale samochód będzie w stanie zabrać Cię na przejażdżkę i to całkiem wygodnie. W rzeczywistości Dacia wykorzystuje stary dobry przepis na komfort, a mianowicie proste amortyzatory z kołem i możliwość uzyskania przyjemnej jazdy. Proste, tak, ale również skuteczne.
We wnętrzu znajdziemy głównie twarde plastiki, a z wyposażenia radio i maksymalnie rozbudowaną klimatyzację oraz tu i ówdzie coś na dokładkę. Ma to swoje plusy, bo „gdzie nie ma nic, tam nawet śmierć nie zagląda”. Krótko mówiąc, jak czegoś nie ma, to nie może się zepsuć. Jeśli chodzi o plastiki, to od czasu do czasu coś może skrzypnąć i na pewno nie będzie to nic olśniewającego. To auto dla kogoś, kto potrzebuje tanio dostać się z punktu A do punktu B. Prawdopodobnie nie dla młodych kierowców, którzy lubią popisywać się przed kolegami, ale jest to samochód, który robi przyzwoitą robotę za wydane pieniądze. Idealny dla osób, które chcą zaoszczędzić na samochodzie, jeździć i nie inwestować, starszych par, jako samochód do domku letniskowego. Co najwyżej dla młodej rodziny z dwójką dzieci i uwaga, będzie to spory tetris, ale 3 foteliki też da się wcisnąć, to zaleta prawie każdej Dacii. To także idealny pojazd dla wędkarzy dzięki prześwitowi.
Renault Clio 3. generacji
Clio 3. generacji rozpoczęło produkcję w 2005 roku. Tajemniczym typem jest jednak wersja grandtour, czyli ta, która pojawiła się od 2008 roku. Oczywiście można spokojnie wybrać wersję tylko hatchback, w takim przypadku będzie ona również bardziej przystępna cenowo, ale wersja kombi lub „grandtour” ma dla mnie większy sens. Tutaj można mieć pewność, że za ok. 10 tys. zł nie będzie to auto z przebiegiem X kilometrów, ale będzie to całkiem niezły używany samochód w porównaniu do aut koncernowych.
Do tego może służyć rodzinie z dziećmi w takim układzie, a to zdecydowanie się liczy. Wybierz 1.2 16v. Ma kilka wersji mocy, ale w zasadzie wszystkie można polecić. Jeździłem tym silnikiem i nie jest to chłam, jednak to niezawodna jednostka. Będziesz jeździł w okolicach 6-7l/100 km. Grantour da też trochę miejsca w bagażniku, a auto będzie nieco lepiej wykonane i wyposażone niż wspomniane Sandero. Będzie miał nieco droższe części, ale bez zauważalnej różnicy, a także będzie nieco niższy i będzie miał mniejszy prześwit.
Wnętrze Clio jest ogólnie ładnie rozplanowane. Clio prowadzi się bardzo przyjemnie, powiedziałbym, że z mojego subiektywnego odczucia nieco lepiej niż Fabia 2 i wydaje się oferować nieco większy komfort, zwłaszcza jeśli chodzi o siedzenia, Francuzi po prostu wiedzą, jak to zrobić. Zasadniczo nie mam powodu, aby preferować Fabię 2 nad tym samochodem. Clio ucieszy mamy z dziećmi, bo jest bardzo łatwe i dobrze się prowadzi, będzie też gratką dla młodych par, które chciałyby od czasu do czasu gdzieś wyjechać i coś przewieźć. Nie zrazi też starszych osób, bo będzie do niego nieco trudniej wsiąść niż do Sandera, ale w zamian będzie ich nieco bardziej rozpieszczał. Samochody te mają też bardzo przyzwoite zabezpieczenie antykorozyjne, więc nie muszą rdzewieć. Mają również tę zaletę, że nie są tak rozpowszechnione we flotach korporacyjnych i nie mają patriotycznej ceny, jak na przykład marka Skoda, która korzysta z wyższych cen w świecie samochodów używanych, ponieważ jesteśmy skłonni zapłacić. Ostatnim atutem Clio jest izolacja akustyczna, która jest na bardzo wysokim poziomie i ponownie w porównaniu do Fabii 2 jest lepsza.
Skoda Fabia 2. generacji
Tak, jesteśmy teraz na rodzimym podwórku i reprezentantem naszego producenta samochodów – Skody. Wiecie z mojego poprzedniego artykułu na temat Skody Fabii 1. generacji, że mój stosunek do Skody 2. generacji jest nieco stronniczy i 2. generacja nigdy do mnie nie przemawiała. Stało się jednak inaczej – Skoda Fabia 2. generacji stała się moim samochodem służbowym i w wersji z silnikiem 1.2 HTP przejechałem nią kilka tysięcy kilometrów. Muszę powiedzieć, że auto dobrze służy jako samochód służbowy. Zużycie paliwa wynosi około 5 l/100 km, co jest absolutnie w porządku. W mieście auto jest zwinne i bardzo dobrze się nim manewruje. Oczywiście problem pojawia się przy jeździe autostradowej, kiedy moc jest po prostu znana, a autostrada nie pachnie tą Fabią, a co więcej, zużycie paliwa gwałtownie wzrośnie, więc nawet na dłuższe trasy preferuję raczej dzielnice.
Przełożenia i tak są wręcz miejskie, a auto bardzo szybko dobija do limitów. W rzeczywistości, o ile regularnie wymienia się olej i trochę serwisuje, można śmiało powiedzieć, że nawet silnik 1.2 HTP, po tym, jak już złapał bolączki swoich poprzednich braci, jest całkiem niezawodny i faktycznie ma dla mnie sens w przypadku tego samochodu. Trzeba też wiedzieć, jak prowadzić silnik HTP i nie przesadzać z obrotami. Tanie utrzymanie, tanie serwisowanie, niskie obowiązkowe ubezpieczenie, wszystko to sprawia, że Skoda Fabia drugiej generacji 1.2 HTP po roku modelowym 2010 ma sens i zgadzam się.
Jeździłem tymi samochodami z silnikiem 1.9 TDI, który dosłownie ma moc do stracenia dla tego samochodu, a te Fabie jeżdżą bardzo przyzwoicie, ale są już nieco bardziej serwisowalne. Podobnie jeździłem 1.4 16v i nie jest z natury zły, ale po prostu nie pasuje już do tej Fabii i nie robi tego, czego chcę od tego samochodu, więc poleciłbym ten samochód z silnikiem 1.2 HTP po 2010 roku i EURO 5, kiedy większość problemów została rozwiązana i gotowa do dłuższego życia. Gdybym naprawdę chciał Fabię 1.4, wybrałbym pierwszą generację, którą trzeba wybrać ostrożnie ze względu na korozję itp. Jednak pierwsza generacja, przynajmniej dla mnie, siedziała w moich rękach lepiej niż druga. Ostatnią kwestią, którą chciałbym poruszyć na temat silników 1.4 16v, jest to, że ich reputacja jako nieśmiertelnych silników często kosztuje ich życie, w zaniedbanych serwisach, więc wracając do wspomnianego 1.2 HTP, w którym najczęściej psują się moduły zapłonowe, co jest dobrze znane z poprzedniej generacji, ale nie jest to nic nierozwiązywalnego. W wersji kombi ma przyzwoity bagażnik i może służyć nawet rodzinie z dziećmi. To wszechstronny pojazd.
Na jego obronę, zanim większość entuzjastów motoryzacji zarzuci mi szaleństwo i promowanie silnika HTP, chciałbym powiedzieć co następuje. Biorąc pod uwagę, że Fabia jest samochodem, od którego oczekuję krótszych dystansów, niskiego zużycia paliwa, niskiego obowiązkowego OC, pewnej lekkości, wybrałbym HTP, ponieważ silnik 1.4 16v (lub 1.6 16v) jeździ około 7l/100km, czego nie chcę od takiego przybliżenia, jest nieco cięższy, ma wyższe obowiązkowe OC, a 1.9 Tdi znów mocno dociąża przód, choć jest oszczędny i lubię silnik 1.9 TDi PD, bo sam taki mam, ale i tak bym go nie wybrał, bo wtedy wręcz lepiej sięgnąć po Clio 3 z 1.2 16v… Wtedy oczywiście może TSI byłoby lepszym wyborem, ale jesteśmy na innych wodach cenowych.
Peugeot 107
Ten samochód to naprawdę torba na zakupy, powiedziałbym, że do punktu bycia „herbatnikiem”. Przyznaję, że jeździłem tym samochodem tylko dla znajomego, który rozwozi pizzę… Zasadniczo niewiele mogę powiedzieć. Silnik 1.0 jest również niezawodny, a biorąc pod uwagę, że te samochody dostarczają pizzę i są naprawdę zmiażdżone (prowadzone przez wszystko, co ma ręce i nogi) i nadal żyją, musi być dobrze. Komfort jazdy, powiedziałbym, że jest mniej więcej równy wielkości samochodu. Z pewnością nie obraża w żaden sposób. Jednak jeśli jeździsz po mieście, gdzie trudno jest zaparkować, ma to niesamowitą zaletę. Nie musisz się martwić i po prostu masz wystarczająco dużo miejsca nawet na mniej niż zwykły samochód. Jest to nawet świetne rozwiązanie dla osób, które mają problemy z parkowaniem wzdłużnym.
Części są naprawdę niedrogie i tanie, więc nie musisz się martwić o serwisowanie. Koła są również tanie ze względu na ich rozmiar. Ubezpieczenie również. Poleciłbym ten samochód początkującym kierowcom jako tanią alternatywę, która nie sprawi im kłopotów z parkowaniem, nie będzie martwić się o serwis i zawiezie ich tam, gdzie chcą. Zdecydowanie nie jest to autostradowy pożeracz kilometrów, ani długodystansowiec. Ten mały samochód uwielbia ruch miejski i podmiejski. Niższa moc zmusi ich do nauki częściowego przewidywania ruchu.